Fotografia prasowa nie jest od tego, by umilać życie odbiorcom. Od tego są reklamy i seriale telewizyjne. Media, na przemian z doniesieniami o tragediach i politycznych kłótniach, zalewają nas reklamami nierealistycznego, pięknego świata, pełnego modnych gadżetów i ludzi o gładkiej cerze. I tylko dlatego ten dobrze sfotografowany świat wokół nas może oburzać.
Fotografia Dariusza Madzińskiego to prosty, czysty, dosadny dokument. Młodzi mężczyźni załatwiają potrzeby fizjologiczne w bardzo zaśmieconym otoczeniu. Jeden jest ubrany kolorowo i swobodnie, drugi to „prawdziwy Polak” (sądząc po stylizowanej opasce na ramieniu). Metaforycznie to dwie strony rzekomego konfliktu w polskim życiu publicznym, zatem widzimy, że są siebie warte w swojej pogardzie dla spraw codziennych – czystości wokół nas. Z nagrodzonej fotografii dowiadujemy się jacy jesteśmy, jak dbamy o naszą wspólną Polskę, o otaczający świat. Wystarczyłoby zamiast to wspólne miejsce obsikiwać – razem sprzątnąć śmieci.
Cieszę się, że pozostali jurorzy zgodzili się z moją argumentacją i ostatecznie zagłosowali za przyznaniem tej fotografii głównej nagrody. Każdy odczyta to zdjęcie po swojemu. Mi ono spodobało się od pierwszego wejrzenia. Jest bardzo proste, bardzo mocne w swoim wyrazie. Zewsząd zalewają nas kolorowe obrazki, pokazujące jedynie technologiczne aspekty coraz lepszych aparatów fotograficznych, a obnażające wiele ograniczeń fotografujących.
Bardzo lubię oglądanie fotografii innych autorów, jest to dla mnie inspirujące. Na co dzień sama fotografuję „na ulicach”, najczęściej Trójmiasta. Wiem, że nie jest łatwo porządnie sfotografować wydarzenie – bywam ograniczona czasem, przytłoczona świadomością jakich zdjęć chce redakcja, czy zmęczeniem. Nie trzeba jechać na żaden festiwal, by w lesie, albo na ulicach widzieć śmieci, czy spotkać ludzi sikających gdzie bądź (najczęściej mężczyzn). Trzeba to umieć jednak pokazać w takim skrócie i metaforze jak Dariusz Madziński.
Fotografia Dariusza Madzińskiego to prosty, czysty, dosadny dokument. Młodzi mężczyźni załatwiają potrzeby fizjologiczne w bardzo zaśmieconym otoczeniu. Jeden jest ubrany kolorowo i swobodnie, drugi to „prawdziwy Polak” (sądząc po stylizowanej opasce na ramieniu). Metaforycznie to dwie strony rzekomego konfliktu w polskim życiu publicznym, zatem widzimy, że są siebie warte w swojej pogardzie dla spraw codziennych – czystości wokół nas. Z nagrodzonej fotografii dowiadujemy się jacy jesteśmy, jak dbamy o naszą wspólną Polskę, o otaczający świat. Wystarczyłoby zamiast to wspólne miejsce obsikiwać – razem sprzątnąć śmieci.
Cieszę się, że pozostali jurorzy zgodzili się z moją argumentacją i ostatecznie zagłosowali za przyznaniem tej fotografii głównej nagrody. Każdy odczyta to zdjęcie po swojemu. Mi ono spodobało się od pierwszego wejrzenia. Jest bardzo proste, bardzo mocne w swoim wyrazie. Zewsząd zalewają nas kolorowe obrazki, pokazujące jedynie technologiczne aspekty coraz lepszych aparatów fotograficznych, a obnażające wiele ograniczeń fotografujących.
Bardzo lubię oglądanie fotografii innych autorów, jest to dla mnie inspirujące. Na co dzień sama fotografuję „na ulicach”, najczęściej Trójmiasta. Wiem, że nie jest łatwo porządnie sfotografować wydarzenie – bywam ograniczona czasem, przytłoczona świadomością jakich zdjęć chce redakcja, czy zmęczeniem. Nie trzeba jechać na żaden festiwal, by w lesie, albo na ulicach widzieć śmieci, czy spotkać ludzi sikających gdzie bądź (najczęściej mężczyzn). Trzeba to umieć jednak pokazać w takim skrócie i metaforze jak Dariusz Madziński.
Czuję się wyróżniona faktem, że zostałam zaproszona do grona jurorów Wielkopolska Press Photo 2017, tym bardziej jako przewodnicząca. Myślę, że moja obecność wniosła świeże spojrzenie.